Choroba nowotworowa jest jedną z chorób wymagających szczególnej troski i pomocy ze strony społeczeństwa. Dotyczy to zarówno chorych, jak i ich rodzin. W Polsce rocznie umiera na raka ponad 90 tys. osób. Źródłem cierpienia człowieka umierającego na nowotwór jest proces chorobowy, który stale postępuje i potęguje cierpienia. Cierpienie dotyczy zawsze całej osobowości: ciała, psychiki i duszy. Twórczyni ruchu hospicyjnego Dame Cicely Saunders nazwała tobólem wszechogarniającym.
Warunkiem skutecznej pomocy terminalnie chorym (tzn. takim, które zakończyły leczenie szpitalne) na nowotwór złośliwy jest jej całościowy charakter.
Opieka ta dąży do zaspokojenia wszystkich potrzeb chorego i poprawy jakości jego życia. W dziedzinie potrzeb fizycznych – złagodzenia bólu i innych objawów choroby. Wsparcie psychiczne w problemach związanych ze strachem przed chorobą, niepokojem o rodzinę, utratą roli życiowej, niekorzystną zmianą wyglądu itp. Pomoc duchowa niesiona przez kapłana oraz wolontariuszy polega na posłudze sakramentalnej, trwaniu przy chorym.
Hospicjum wspiera również jego bliskich, którzy też cierpią i od których w dużym stopniu zależy sytuacja chorego. Hospicjum jako swoją bazę ideową przyjmuje samarytański wzór miłosierdzia, chrześcijańską posługę bliźniemu z miłością. Pole działania obejmuje wszystkich terminalnie chorych, potrzebujących pomocy, niezależnie od przekonań religijnych.
Na czym polega praca w hospicjum? Przede wszystkim na łagodzeniu bólu środkami farmakologicznymi, a także toaleta, przewijanie, karmienie, zmiana opatrunków, czasem zakupy. Najważniejsza jest jednak obecność. Trzeba znaleźć czas, aby spokojnie porozmawiać, potrzymać za rękę, sprawić, by chory nie czuł się samotny. Wymaga to ze strony lekarzy, pielęgniarek i wolontariuszy: pokory, cierpliwości i akceptacji chorego takim, jaki jest.
Hospicjum (z łaciny Hospitium; hospes; hospitalitas) – znaczy przyjaźń, gościnny dom, gospoda. Człowiek będący w drodze życia – podobnie jak bywało nierzadko w czasach średniowiecza, podróżny dotknięty nieszczęściem lub chorobą trafia pod przyjazny dach aby tam zakończyć życie. Nazwa ta oddaje sens opieki, jaką ofiaruje hospicjum, pochylając się nad chorym w najtrudniejszym okresie jego życia. Hospicja są organizacjami, które wyrosły z troski o zaspokojenie potrzeb umierających.
Pallium – płaszcz, ulga, złagodzenie czyli okrycie bolesnych stanów choroby i opanowanie bólu i lęku. Medycyna paliatywna zajmuje się więc całościowo cierpieniem chorego, stanem jego ciała i duszy, a także opieką nad rodziną osoby ciężko chorej a później – osieroconej. Zatem w opiece hospicyjnej – paliatywnej staramy się zapewnić godne warunki choremu w etapie kończącego się życia, będącego przeważnie czasem w bardzo dramatycznym stanie fizycznym i duchowym, często bardzo samotnym, zgnębionym, wyczekującym iskry nadziei. Wtedy większą pomoc niźli lek, przynosi drugi człowiek, który wczuwając się w stan duszy chorego, wsłuchując się w jego skargi i życzenia, potrafi odnaleźć właściwe słowo, gest a czasem tyko milczącą pełną miłości obecność.
Czas zbliżania się ku śmierci to czas wspólnoty chorego z jego rodziną i osobami, które mu towarzyszą i przynoszą ulgę w cierpieniu. To trudne doświadczenie bardzo zbliża i niekiedy przenosi się poza kres życia. Przygotowanie do pogrzebu, uczestnictwo w ceremonii pożegnania, dalsze kontakty z rodziną zmarłego zapisują się w sercu i pamięci pracowników i wolontariuszy hospicjum, wnoszą w ich życie nowe treści.
Żeby trwać przy chorym i jego rodzinie w najtrudniejszych chwilach, trzeba mieć coś do zaoferowania. Przyjęcie postawy czuwania z Chrystusem w Ogrójcu, trwanie u stóp umierającego na krzyżu Zbawiciela to sens towarzyszenia człowiekowi cierpiącemu i umierającemu (myśl z dni skupienia, organizowanego przez księdza Eugeniusza Dutkiewicza). Dążymy w hospicjum do pogłębiania własnej duchowości. Jest to proces trudny i długotrwały, jak zwykle w budowaniu własnego człowieczeństwa.